opp.png

        Szturm (pokojowy)

                                na Teatr im. J. Słowackiego w Krakowie

        Wieczór 15 czerwca br. w królewskim grodzie Kraka należał do wyjątkowych, nawet nie przez pogodę, która nas ostatnio nie rozpieszcza, ale przez cel, dla którego tu przybyliśmy. Oferta dla naszego Zespołu brzmiała tajemniczo: "ZAGUBIENI W TEATRZE", więc domysły szły w kierunku współczesnego repertuaru szacownej siedziby Melpomeny...... Okazało się, że byliśmy w błędzie! O godzinie 22 - punktualnie znaleźliśmy się przed kasą teatru, bo tak poinformowano nas w zaproszeniu, ale spotkał nas straszny zawód!!! Drzwi zamknięte na głucho, a jakaś młoda, sympatyczna dziewczyna (okazało się aktorka) też bezskutecznie usiłuje dostać się do środka. Poproszeni przez nią rozpoczęliśmy zorganizowany szturm na drzwi portiera. A tu opór ....i odpowiedź, że noc...., że dyrektor nie pozwala......że coś sobie pomyliliśmy.....

                Taki był początek scenariusza nocnego zwiedzania teatru!!!!!!

        Daliśmy się ponieść wyobraźni i fantazji wspaniałych aktorów - przewodników: Natalii i Grzegorza nawet w momencie, kiedy dla " przepędzenia DUCHÓW " założyliśmy na głowy indywidualne lampki a na ręce "pachnące' główki czosnku!!!!! Najpierw zjechaliśmy (zagalopowałam się - zaczłapaliśmy) na "3 piętra teatralnej budowli w dół" , a tam jadąc ruchomą platformą oglądaliśmy rekwizyty, części scenografii do różnych przedstawień. Czego tam nie było!! I mały fiat w kolorze trudnym do określenia, i rzymskie kolumny, i szkielety - kościotrupy, różne manekiny, a na wyższej kondygnacji pracownie krawieckie i garderoby aktorskie. W każdym momencie tej wędrówki Aktor- portier raczył nas żartami, anegdotami z życia ludzi teatru i wiedzą o tajnikach i tajemnicach budowli. Po wyjściu z podziemi czekała nas piękna niespodzianka- odpoczynek dla zmęczonych nóg i podziwianie, przepięknego wnętrza sali widowiskowej, galerii, lóż, słynnej kurtyny- dzieła Siemiradzkiego oraz opowieść o perturbacjach z przywiezieniem jej z Włoch, gdzie była namalowana. Potem podziwialiśmy komputerowe "malowanie" obrazów Wyspiańskiego, do którego twórczości raz po raz wspólnie z przewodnikami odwoływaliśmy się. Gdy wreszcie stanęliśmy na scenie teatralnej, poczuliśmy się jak prawdziwi aktorzy. Na tle scenografii do aktualnie granej przez teatr baśni "SMOK" wykonaliśmy naszą popisową piosenkę z wodewilu "Porwanie Sabinek". A potem były "rzęsiste brawa" i pamiątkowe zdjęcia - nawet na wyniosłym tronie.

        Czy to się zdarza podczas zwykłego zwiedzania obiektu, czy tylko o pierwszej w nocy, wśród przemykających "Cieni" wielkich sław aktorskich; Modrzejewskiej, Zapolskiej, Ireny i Ludwika Solskich i ...samego Wyspiańskiego ?!! W półmroku, na schodach głównego wejścia oczyma wyobraźni widzieliśmy nawet damy w krynolinach, gdy zmierzały na spektakl po oficjalnym otwarciu w 1893 pięknego teatru, który prowincjonalne miasto galicyjskie KRAKÓW podniósł do rangi takich stolic europejskich jak Wiedeń i Paryż.

        Różnorodne były przeżycia, niektóre nawet niesamowite, szczególnie w momencie, kiedy uparcie dążąc do poznania wszystkich urządzeń teatralnych wdarliśmy się na trzecie piętro nad główną scenę , by zobaczyć tzw. "sznurownię" czyli 30 kompletów urządzeń do podnoszenia dekoracji teatralnych podczas spektaklu (w tym teatrze nie ma typowej zapadni). Samo popatrzenie w dół wymagało "odwagi", więc nasz podziw wzbudziła konieczność precyzyjnego wykonywanie tam pracy: to jest manewrowania scenografią podczas przedstawień.

        Przed drugą w nocy zakończyliśmy zwiedzanie: była lampka wina i duuuuuuża szklanka wody mineralnej - dziwnie zaschło nam w gardłach- w towarzystwie przemiłych przewodników, w garderobie pełnym fotosów największych sław Teatru im. Słowackiego. Pożegnanie było więcej jak serdeczne. Prowadzący ten "spektakl" nie szczędzili nam pochwał za "odegranie swoich ról", a obdarowani jubileuszowym albumem wyrazili swoje wielkie uznanie dla społeczników - pasjonatów.

                                                               Krystyna Dżuła

Prezes T. G. „Sokół” w Dynowie

Fot. ze zb. T. G. „Sokół” w Dynowie